środa, 4 lipca 2012

JEDEN


Przez resztę nocy nie zmrużyłem oka. Cały czas w głowie miałem ją. Jej delikatne rysy twarzy, jedwabiste blond włosy, piękne zielone oczy i te pełne lekko zaróżowione usta. Do mnie jeszcze nie dotarło, to co się wydarzyło. To było takie niesamowite, tajemnicze. Dlaczego nic nie zrobiłem? Taka okazja się już nie powtórzy. Mam jeszcze tylko 4 dni w Holmes Chapel, a potem wracam w trasę.
Na dodatek idę jeszcze dzisiaj z Holy na bal maskowy. No właśnie. W czym mam iść? Maskę co prawda mam, którą przygotowała Holy.
Ale moment.
Może ona tam będzie? To jest bardzo możliwe. Mogę jeszcze iść sprawdzić gdzie prowadzi ulica, w którą skręciła. Byłem tam już nie raz, jednak może jest coś, na co nie zwróciłem uwagi.
Wstałem i poszedłem do łazienki. Po 15 minutach byłem już gotowy. Ubrałem na siebie kurtkę, wziąłem telefon i wyszedłem.
Zatrzymałem się przy tym miejscu, gdzie leżała. Wydawało się takie puste. Ruszyłem przed siebie. W mojej głowie kłębiło się wiele myśli. Skręciłem w ten zakręt. Domy na około były takie same. Jedynie skrzynki pocztowe się różniły. Nic szczególnego nie przykuło mojej uwagi. Pewnym krokiem ciągle zmierzałem przed siebie.
Nagle coś usłyszałem.
Ktoś śpiewał.
To była ona.
Przyspieszyłem kroku. Rozglądałem się niespokojnie. Skąd dochodził dźwięk? Zacząłem biec. Wbiegłem w kolejny zakręt. Moim oczom ukazał się ten sam widok, co ostatniej nocy. Leżała na środku ulicy. Jednak tym razem przyglądała się z przymrużonymi oczami chmurom. Co miałem zrobić? Podejść i zapytać jak ma na imię?
Nie.
To by było za proste. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Jednak w końcu zdecydowałem się ruszyć do przodu. Powoli podszedłem w jej stronę. Położyłem się obok niej.
-Co tu robisz?- zapytała dalej zachrypniętym głosem.
-Szukałem cię- usiadła i zaczęła się we mnie wpatrywać.
-Po co?- również usiadłem.
Nie wiedziałem jak jej to wytłumaczyć. Przecież nie mogłem powiedzieć, że odkąd tylko ją zobaczyłem coś się stało. Coś czego wcześniej nie miałem okoliczności doświadczyć.
-Nie wiem- odpowiedziałem. Zatkało mnie.
-Jak masz na imię?- zapytała, jakby tamtego pytania nie było.
-Harry.
-Harry…- powtórzyła cicho i się zamyśliła. Wyglądała tak, jakby sobie coś przypomniała. Coś co sprawiało jej ból- Muszę iść- wstała i już chciała uciec.
-Czekaj!- tym razem nie mogłem jej na to pozwolić.
Zatrzymała się.
-Jak masz na imię?
-Caroline- odpowiedziała łagodnie i uciekła.
Zaczarowała mnie sposobem wypowiada słowa. Cholera. Co się ze mną dzieje? Przecież taka dziewczyna, jak wszystkie. To dlaczego tak na mnie działa? Dlaczego nic o niej nie wiedząc, coś do niej czuję? Przecież jestem Harry Styles! Ten, co łamie serca dziewczynom. Ten najseksowniejszy z zespołu. Więc dlaczego miałbym stracić głowę z powodu jakiejś jednej zwykłej dziewczyny? Przecież to głupie. Jedna osoba nie może mieć na mnie, aż takiego wpływu. Nikomu się tego nie udało. Chłopakom, Paulowi, ani mojej mamie. To dziwne uczucie. Tak jakbym się zmieniał. Fani myślą, że jestem szczęśliwy.
Nie.
Oni nic nie wiedzą. Tak naprawdę mnie nie znają. To tylko przykrywka, żeby mnie kochali. W rzeczywistości jestem inny. Jestem egoistą, kłamcą, dbam tylko o swoją dupę. Wszyscy, którzy dobrze mnie znają, wiedzą o tym. Nie obchodzi mnie co czują inni. Jeszcze tylko 5 lat i kontrakt się kończy. One Direction się skończy. Wreszcie będę mógł żyć tak, jak dawniej. Na początku bawiła mnie gra w zespole. Naprawdę czerpałem z tego przyjemność, ochotę do życia. Jednak te 2 lata mnie zmieniły. Przejrzałem na oczy. Życie nie jest takie kolorowe. Wszyscy czekają, żebyś popełnił najmniejszy błąd i już jesteś na pierwszej stornie pierwszego lepszego brukowca. Czasami mam ochotę się stąd wynieść. Zakończyć to wszystko. Jednak ostatnia doba rozwiała wszystko w co wierzyłem.
To ona. To wszystko przez te kilka minut z nią spędzonych.
Na dodatek za 5 godzin muszę być już gotowy u Holy. Garnitur przygotować na ten pieprzony bal. Znowu sztuczne uśmiechy. Kurwa. Nienawidzę tego. To nie moja bajka.
Ale moment.
W takim razie jaka jest moja cholerna bajka? Co będę później robić? Czy jest ktoś, kto wie co jest mi pisane? Po co żyję? Może po prostu jestem stworzony do zawracania ludziom dupy? Utrudniania życia. Zgrywania się. A może już się nie zgrywam? Uwierzyłem w to, kim jestem obecnie. 
Obojętnym fiutem
Nie chciałbym  mieć ze sobą do czynienia. Więc dlaczego tego nie zmienię? Dlaczego nie spróbuję, żeby było dobrze.
Boże.
Co ja gadam?! Ja się już nie zmienię. Będę taki już zawsze. Zimny na wszystko.
Muszę przestać już się zadręczać.

*  *  *

Wyszedłem z domu z kluczykami w jednej ręce, a z maską w drugiej. Wsiadłem do wnętrza mojego srebrnego Mustanga, który kosztował kupę forsy. Nie mogłem przestać myśleć, a co dopiero rozmawiać, śmiać się, bawić z kimkolwiek. Jednak za późno. Obiecałem jej to. Umowa to umowa.
Odpaliłem silnik. Ruszyłem. Mknąłem przed siebie zostawiając szarą rzeczywistość za sobą. Po 10 minutach już byłem pod jej domem. Czekała już przed drzwiami. Zatrąbiłem, aby zwrócić jej uwagę. Wzdrygnęła się i zorientowała o co chodzi.
Wyglądała pięknie. Jednak to nie to. Nikt nie dorówna Caroline.
Właśnie.
-Caroline- wypowiedziałem cicho jej imię z lekkim uśmiechem.
Przeszył mnie dreszcz. Jeszcze nigdy imię dziewczyny tak na mnie nie działało. To było…
-Hej Harry!- moje myśli rozproszyła Holy.
-Hej. Pięknie wyglądasz- odpowiedziałem sztucznie, jednak nie zauważyła tego. Podziękowała i zapięła pasy. Za kolejne 10 minut byliśmy już na parkingu szkolnym. Od chwili, kiedy tylko wysiadłem z auta zacząłem rozglądać się za Caroline. Jednak parking był pusty. Jedynie same auta. Zorientowałem się, że jesteśmy trochę spóźnieni.
-Harry!- krzyknęła Holy do mojego ucha, aż odskoczyłem w bok.
-Matko, co?!- podniosłem ton głosu, aż sam się zdziwiłem.
-Jesteś jakiś rozkojarzony- odpowiedziała cicho, jakby bała się mojej reakcji. Przecież ona mi nic nie zrobiła. Harry, ty idioto.
-Przepraszam Holy. Mam gorszy dzień- odpowiedziałem łagodnie, żeby ją udobruchać.
-Yhy- mruknęła cicho i spuściła głowę w ziemię.
Założyliśmy maski i weszliśmy na salę balową. Niepewnym krokiem zmierzałem przed siebie. Przyglądałem się ludziom. Ich strojom i maskom. Mężczyźni nie odróżniali się niczym. Jednak dziewczyny były wystrojone w kolorowe sukienki, które na pewno rzucają się w oczy z daleka. Wzrokiem dalej podążałem za Caroline. Tylko jak ją rozpoznać? Na pewno długowłosa blondynka z zielonymi oczami.
-Harry! Jak ja dawno cię nie widziałem!- ktoś się ze mną przywitał znienacka. To był Dave.
-Stary! Tęskniłem!- to nie był blef. Naprawdę brakowało mi Dave. To mój najlepszy kumpel jeszcze z czasów piaskownicy.
-Ile jeszcze zostajesz w Holmes Chapel?
-Zostały mi tylko 4 dni- stwierdziłem z zawiedzioną miną.
-Czemu tak krótko?- odpowiedział również z zawodem.
-Wracam w trasę. W ogóle to cud, że jeszcze paparazzi tu nie ma. Wszyscy myślą, że siedzę zamknięty w studiu we Szwecji. Chłopaki i Paul zrobili dla mnie wyjątek. Musiałem odpocząć, no i obiecałem Holy, że się pojawię.

*  *  *

Stałem sam na balkonie odizolowany od głośnej muzyki i głośnych ludzi. Szukałem jej, ale nie znalazłem. Nie było jej. Stałem tak w ciemności patrząc w pustkę przed sobą. Dostrzegałem jedynie zarys zepsutych od lat latarni. Zimne angielskie powietrze obejmowało moje ramiona. Czułem pustkę. Tęsknotę.
Odwróciłem się, aby oprzeć się plecami o barierkę wielkiego balkonu. Zerknąłem w bok, na puste pufy. Jednak moment. Tam ktoś siedział. Czyli, że nie byłem sam przez te ostatnie pół godziny.
Zbliżyłem się powoli.
To była dziewczyna. Podszedłem bliżej. Siedziała z założoną nogą na nogę. Krótka sukienka odsłaniała szczupłe nogi. Luźno kołysała stopą, a dłonie oparła na kolanie.
-Witaj Harry- rozpoznałem ten aluzyjny głos. 
_____________________________________________
I co o tym myślicie? :D
Prowadzić go dalej, czy zrezygnować? I wybaczcie, że tak rzadko, no ale mam wakacje! Piszę jak mnie najdzie wena ^^ I odblokowałam komentarze dla anonimowych, więc lets go! c: Nie pytajcie kiedy kolejny, bo sama nie wiem! Jeszcze muszę wymyślić, jak będzie wyglądać ciąg dalszy fabuły! 
Liczę na dużo komentarzy xxx


P.S. Nie mam pojęcia dlaczego tak się zabarwiły części na biało :<